piątek, 27 lipca 2012

B. i ja byłyśmy dzisiaj opijać (grubymi nićmi szyte :d) Jej zdany egzamin. Co prawda, zachowała w tajemnicy to czy zdała czy nie, więc na pociechę lub w ramach nagrody spakowałam drobne słodkości, coby podnieść poziom endorfin.
Kiedy wyszłam z domu i zobaczyłam jak siedzi na ławkach z głową opartą na dłoniach, pomyślałam, że będzie nieciekawie. No ale pytam: i jak? A Ona uśmiecha się i mówi, że się udało. Trololo, głupia. :c Przytulaski trolololo.

Kupiłyśmy amarantowy barwnik w pasmanterii, kolorowe drinki, które nie są breezerami i poszłyśmy na dworzec. Trololo.
Przez chwilę szłyśmy torami- życie na krawędzi. Raz mi coś przebiegło pod nogami, jakieś nawet nie wiem co, ale się wystraszyłam!
Później sycząca, zarośnięta dróżka zaprowadziła nas do naszej miejscówy, gdzie ledwo uszłyśmy z życiem, bo zaatakował nas przeogromny pyton.
Przesiedziałyśmy tam i roztopiłyśmy się, lol. └(・ェ・)┐

Zmieniłyśmy miejscówę, B. leżała na ławce, duży pies chciał zjeść Jej głowę, miałam problemy z mówieniem, sporo Gustawów itd. Dobry dzień.

I patrz kochana B. Pokazuję Ci fakena jak Ronaldo.♥
凸(ಥ⌣ಥ)凸

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz