niedziela, 6 kwietnia 2014


Mam czas, więc piszę. Troszkę w nadmiarze bo naczytałam się sporo o paraliżu sennym i nieco boję się położyć spać. A w zasadzie to może i bym już poszła, ech. Nie chcę, żeby jakaś zmora usiadła na mnie.

Poprawiłam swoje stosunki z mamą. Nie myślcie jednak, że były one do tej pory złe czy mam coś przeciwko niej. Nie. Chodzi o to, że ja chyba po prostu chciałam, żeby mnie zauważyła i poświęciła chwilę. Bez żadnych zmartwień czy czegoś w tym rodzaju.
A teraz jeździmy razem na zakupy, kupujemy ciuchy, porcelanę, kwiaty, różne małe pierdoły, śmiejemy się razem i miło spędzamy razem czas. Nie do pomyślenia. Już przecież dawno przestałam się łudzić, że tak może być. Nie wiem co się stało, ale nie muszę tego wiedzieć. Cieszę się i to wystarczy.

Wiecie, było mam za sobą pierwsze kolokwium z matematyki. Bardzo się go bałam. Wiem, że nie zaliczyłam. No i co z tego. Jedni potrafią rozwiązywać zadania matematyczne w mgnieniu oka, a ja potrafię zjeść deser mleczny aero z pizzą. Jakoś to poprawię. Nie chciałabym tylko, żeby pan Romuald zrobił ze mnie pośmiewisko publiczne, kiedy będzie oficjalnie ogłaszać wyniki. Bo bronić to się potrafię jedynie w formie pisemnej i w sytuacjach, kiedy mam we krwi duże stężenie alkoholu.

Nie wiem czy o tym pisałam wcześniej, ale był też pierwszy aerobik. Tak- spodobał mi się jeden chłopak. Jest z mojej grupy, ma brązowe włosy, klasyczne imię i kilka razy nawet spojrzał na mnie.
Jest też inny chłopak. Nigdy wcześniej nie rozmawialiśmy, ale pocałował mnie w rękę na przystanku i pogłaskał po głowie podczas jazdy autobusem. To śmieszne, ale naprawdę tak było.
I prócz tego. Nagle pojawiły się osoby, które chcą być ze mną w grupie czy po prostu siedzieć obok mnie i odezwać się na zajęciach.
Wiosna. Jeżdżenie autobusami przestało być tak straszne jak było dla mnie wcześniej, chodzenie samemu w różne miejsca również. Nawet sprawia mi to przyjemność.
Kiedyś będę silna i niezależna. Po prostu zajmie mi to dłuższą chwilę.
Ostatnio naprawiłam nawet całkiem sama swój własny komputer, który uległ jakiejś nieznanej mi do tej pory usterce. Nikt nie chciał mi pomóc i sama sobie poradziłam. He.

Jutro idę na piknik z B. Upiekłam ciastka, dam jej prezent urodzinowy, pójdziemy po sałatkę, usiądziemy w parku i będzie fajnie.

Zakochałam się w muzyce Casker i Chlöe Howl. Znalazłam też film godny uwagi. Oczywiście, nie jest przetłumaczony na język polski.

Ej. Pisanie na blogu tych wszystkich bzdur naprawdę pomaga. Łagodzi to smutne uczucie, czy coś, jakoś. Nie wiem. Cześć.