piątek, 9 września 2016

wtorek, 6 września 2016

Josh Dun wygląda jak Ty, Rami Malek wygląda jak Ty, Alfie Allen wygląda jak Ty.
Wszyscy wyglądają jak Ty, o co chodzi z tym świateeeeeem.

sobota, 3 września 2016

Jeżeli mają być w moim mieście organizowane pokazy lotnicze to fajnie byłoby to jakoś szerzej rozgłaśniać, bo się już praktycznie żegnałam ze światem słysząc f16 nad głową. Chryyyyste Panie wojna albo co.

piątek, 2 września 2016

Chociaż raz, ewentualnie raz na jakiś czas na moją głowę mogły spaść okruszyny szczęścia i mogłabym ponownie patrzeć na Twoją zmęczoną twarz i puste, podkrążone oczy i lekko posiwiałe, podniesione z tyłu od spania włosy i uśmiech dzieciaka, kiedy mówisz coś. I to coś byłoby z tak mądrym wydźwiękiem, żebym po trzech latach wciąż była pod ogromnym wrażeniem.
Inni kradną gwiazdy z nieba. Chcą za wiele, ale wcale nie parzą się w dłonie. A ja nie ważne co- mam nic, wiecznie nic.

Ile jeszczeeeee będę tak pierdolić.


sobota, 9 kwietnia 2016

piątek, 11 marca 2016

11.03.2016
Sztuka była fantastyczna. Dobrze napisana, zagrana. Aktorzy mówili zamiast recytować - byli postaciami, nie sobą. To nie było aktorstwo typowo teatralne, którego nienawidzę, a filmowe. Muzyka, plastyczna oprawa... Wszystko tak dobre wow. Nie ma porównania do Wesela, które widziałam w lutym. Wesele było fatalne pod każdym względem. No nie polecam. W żadnym wypadku.

Ale wracając, 2 godziny minęły jak z bicza strzelił. Bardzo szkoda mi było wychodzić z sali. Bardzo.
Przejrzałam już repertuar na najbliższe dwa miesiące i póki co, teatr nie przewiduje wystawienia Lotu ponownie. A szkoda. Ogromnie chciałabym wybrać się na ten spektakl jeszcze raz. I jeszcze raz. I jeszcze raz...

A Kuba miły, spokojny. Prawie wcale się nie odzywał. Ledwo co to przywitał się, pożegnał i  odpowiedział na moje pytanie, takie tam. Może faktycznie było zbyt mało czasu na coś więcej. Prawie spóźniliśmy. Byliśmy o włos, bo wchodząc na pełną ludzi dzieliła nas tylko krótka chwila od wejścia na scenę aktorów. Dodatkowo ktoś siedział na naszych miejscach, bo faktycznie,  jest to niebywale trudne znaleźć przeznaczone sobie miejsce i to tam się usadowić.

W drugą stronę wracaliśmy już osobno. Artur odwoził mnie do domu jakąś baaardzo okrężną drogą. Dziiiiwne.
Chciał w pewnym momencie zawrócić i iść ze mną na Historię Roja do kina, bo obojgu nam zależy na zobaczeniu tego filmu. Ale tak bardzo brakowało mi snu, że musiałam odmówić.
Może pójdziemy w najbliższym czasie. Jak dostanę zaliczenie z seminarium. O ile je dostanę.

PS. Kiedy oddawałam płaszcz do szatni, wtedy A. popatrzył na mnie z góry do dołu, uśmiechnął się i powiedział, że sam wygląda jak ubogi krewny. Lel.
To chyba miało znaczyć, że wyglądam ok. Albo coś.

piątek, 4 marca 2016

Ok, będzie dobrze. Moja słaba głowa mówi, że już kocham cały świat.
4.03.2016
Makijaż zrobiony.
Włosy wysuszone. 
Pora je ułożyć, ubrać sukienkę, pomalować paznokcie i czekać na Sylwię. Przyjdzie o 18:15. 
15 minut później będzie Artur i pyk, jazda. Fajnie, że jedziemy autem. Bardzo mi zależało, żeby w końcu założyć szpilki które niedawno sobie kupiłam. Właśnie z myślą o teatrze. A biorąc pod uwagę fakt, że średnio potrafię chodzić na tak cienkim obcasie, to autobus byłby raczej niewskazany.

Kuba ma czekać przed teatrem. Stresuję się, bo to będzie pierwszy raz kiedy go w ogóle w życiu zobaczę. A bardzo bym chciała, żeby miał o mnie dobre zdanie i mieć z nim mniej więcej taki kontakt jak z Tomkiem od Paci.

Podzieliłam się już swoimi obawami z S. ale ona mówi, że nieważne czy mnie polubi czy nie - to nie będzie to miało dla niej jakiegokolwiek znaczenia. Jest w końcu kilka osób z jej środowiska, którzy nie mówią o mnie najmilszych rzeczy, a niczego to między nami nie zmienia. To ona mnie zna, a nie oni, tak?
Mam jednak nadzieję, że nie będzie źle. 
Trzymajcie kciuki, co? A ja dla odwagi zrobię sobie drinka.

czwartek, 3 marca 2016

3.03.2016

Ależ jestem zmęczona. Zaczęły się zajęcia, a w weekendy remontujemy łazienkę od rana do wieczora. Także bywa ciężko.
No właśnie - studia. Mija pierwszy tydzień szóstego semestru i jest... Całkiem w porządku (Poza planem, on jest bardzo nie w porządku).
Mam z kim rozmawiać, pracować, ludzie siadają ze mną, uśmiechają się... A dzisiaj nawet ktoś mnie przytulił!
Może to brzmi śmiesznie, ale chwilami chce mi się płakać. Nie jestem do tego przyzwyczajona. Do tego, że ktoś jest dla mnie miły. Za wyjątkiem bliskich mi osób. Przeważnie ludzie mnie nie lubią.

Jutro nie będę mogła iść na event marketing, bo nie zdążyłabym wtedy do teatru. A to pierwszy wykład, raczej wypadałoby przyjść. Tym bardziej, że zależy mi na przepisaniu się na inną grupę i kilku innych sprawach. Byłabym w kropce. Gdyby nie Karolina.
Powiedziała mi dziś, że sama pójdzie do wykładowcy, wypyta go o wszystko co ważne i mi to później przekaże. 
I wiecie. Mam generalnie bardzo złe zdanie o ludziach na tej uczelni, więc mówiąc kolokwialnie znalezienie kropli wody w morzu gówna nie sprawia, że jest czyste ale bardzo mnie wzrusza i trochę jakby... Uskrzydla?


wtorek, 1 marca 2016

1.03.2016
Ogromnie zazdroszczę Warszawiakom tego, że mają możliwość uczestniczenia w obchodach Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, bo ja sama tak bardzo chciałabym tam teraz być... Wykorzystałabym chyba jakąś dwustuletnią rację łzową, bo tego wieczoru spokojnie przed samym telewizorem poszła już ta przeznaczona na najbliższe sto lat.
Jestem taka dumna.

poniedziałek, 29 lutego 2016

Zaraz Oscary. Przeważnie mogę przesiedzieć całą noc bez żadnego problemu, ale dzisiaj prędko zrobiłam się jakaś śpiąca. Mój organizm musi być jakiś przekorny. Zawsze się tak dzieje kiedy zależy mi, żeby coś obejrzeć późną porą.

Mam nadzieję, że Alicia Vikander, twórcy "Pokoju", "W Głowie się nie mieści" i "Ex Machiny" będą mogli świętować tej nocy. Są na to chyba jednak małe szanse.
Najgłośniej mówi się o "Zjawie" i Leonardo DiCaprio. 
Ale spójrzmy prawdzie w oczy, "Zjawa" jest słabym filmem. Poza faktycznie dobrymi zdjęciami czy oddechem w miejscu, w którym przyzwyczailiśmy się do muzyki nie ma zupełnie nic do zaoferowania. Dłuży się, jest miejscami nielogiczny, niedopracowany. No nie, nie kibicuję za żadne skarby.
A DiCaprio, biedny DiCaprio. Nie sugeruję, że jest złym aktorem czy że nie zasługuje na Oscara w ogóle. Jasne, że tak. Ale skoro Akademia nagradza za role takie jak ta, a jego FENOMENALNĄ rolę w "Co gryzie Gilberta Grape'a" miała totalnie gdzieś, to co te Oscary w ogóle znaczą. Czy wciąż są mu do szczęścia potrzebne?
Powtarzam już od jakiegoś czasu niemalże wszystkim osobom wokół siebie, że na jego miejscu wolałabym nie wygrać. Czułabym się okropnie upokorzona.

EDIT
Kurczę, ale czad. Oscar dla Brie Larson (czyli dosyć pośrednio ale "pokój"), Oscar dla Alicii Vikander, Oscar dla W głowie się nie mieści i dla Ex Machiny... Wszystko co chciałam!
29.02.2016

Super sprawa, Sylwia grała ostatnio w nowym teledysku Buki i Rahima! Drugi raz w teledysku Buki, ale ogólnie trzeci raz w życiu.
Wiadomo, jestem z niej ogromnie dumna i bardzo ją chwalę przed każdym swoim znajomym. Bardzo. 
Ściślej mówiąc, na przykład zawsze będąc u kogoś w gościach czy gdziekolwiek gdzie był telewizor - nikt nie miał prawa przełączyć na inny kanał jeśli leciał akurat 1 moment. NIKT. I w żadnym wypadku nie przesadzam.
ALE w sumie niedokładnie o tym chciałam pisać. 
W tej piosence, jak się okazało- parę swoich chwil ma Fokus. A ja go uwielbiam. Może nie do końca jego rapsy czy ich wartość merytoryczna są w moim guście, ale kurczę. Jego bezceremonialność, TEN głos. No miękkie kolana mam, no.

W każdym razie kiedy S. wróciła z planu, wysłała mi wiadomość z prośbą o szybkie zejście przed dom.  I wtedy, gdy stała już przede mną, wyjęła zza pleców kartkę wyrwaną z notesu. Podała mi do ręki. Powiedziała, że był i że to dla mnie. 
 image

Myślałam, że się przewrócę, zwymiotuję, wszystko w jednym! Poziom ekscytacji równy poziomowi smogu w Chinach.
Specjalnie podeszła do niego, żeby poprosić o autograf dla mnie bo wiedziała jakim uczuciem go darzę! Nie wieeeeeeeerzę... I NARYSOWAŁ MI SERDUSZKO!
No jacy przyjaciele są lepsi od przyjaciół, którzy spełniają marzenia. Żadni.

czwartek, 4 lutego 2016

4.02.2016
Siedzę właśnie na fotelu patrząc na telewizor, zagryzam wargi i myślę. Wymieniłam przed chwilą kilka wiadomości z P. bo na stronie Sinsay w dalszym ciągu wyprzedaż, dorzucają nowe ciuchy.  Pokazałam jej sukienkę, która mi się podobała... Bla bla.
Bo wiecie, ostatnio kiedy byłyśmy na zakupach podszedł do nas pewien pan. Pan niezadbany, przykro pachnący - trzymał w ręce jedynie torebkę ze sklepu w której możliwe, że znajdował się cały jego dobytek. Niewyraźnie mówił. Trzeba było się mocniej skupić, żeby go zrozumieć.
W pierwszym momencie poprosił o pieniądze. Powiedziało się mu prawdę, że gotówki przy sobie nie mamy. Spodziewałyśmy się, że odejdzie. Bo tak to przeważnie bywa, co?
Ale nie, spytał czy mogłybyśmy kupić mu jedzenie. A mama zawsze mi powtarza: jeśli ktoś jest głodny a ty masz możliwości, żeby to zrobić - nakarm go. I tak zawsze staram się postępować. 
Powiedziałam, żeby zejść na dół do strefy gastronomicznej. Poszłyśmy przodem, on za nami, zachowując przy tym odstęp. Czułam się trochę skrępowana, ale w głębi duszy BARDZO cieszyłam się, że pomogę. Kupię mu tę zupę o którą prosi.

Wtedy P. zaczęła podszeptywać mi argumenty przeciwko temu co zamierzam zrobić. Przede wszystkim poczuła od niego alkohol. Dlatego jej zdaniem nie powinnam kupować mu niczego.

????

Wiem, że ma złote serce, jest dobrym człowiekiem. Możliwe, że chodziło jej o to, że nie należy dawać człowiekowi ryby, a wędkę. Może właśnie to miała na myśli. Ale gdybym wtedy uległa jej namowom, przecież poszłybyśmy dalej i zaczęły rozmawiać o czymś innym. Pyk, sprawa zapomniana.
No i też czym też mogłaby być ta wędka? No czym? No właśnie. 
To wszystko nie jest takie proste. Bo kim my właściwie jesteśmy? Ile możemy? Mam mu znaleźć dom, pracę? Jak? Do takich rzeczy potrzebne są rekiny, a nie płotki. Zawsze jednak wypada od czegoś zacząć. Nie odchodzić.

Pomimo wszystko, w tamtym momencie byłam po prostu... Zażenowana.  
Już do diabła z tym alkoholem, chociaż stałyśmy przy nim w takiej samej odległości, a sama oprócz tego wspomnianego wcześniej zapachu człowieka bardzo brudnego nie poczułam nic innego. A z węchem raczej nie mam problemów.
Człowiek był głodny, NIEWAŻNE czy pił ten alkohol czy nie. Nie interesuje mnie jego historia, nie ważne kim jest. Nie kazałam jej też fundować tego obiadu, od początku mówiłam że ja zapłacę. 
Jak można tak potraktować kogokolwiek. Jak można odmówić jedzenia.
Znając jej poglądy oczekiwałam zupełnie czegoś innego.
Dla przykładu -  popiera przyjmowanie imigrantów do Polski, Europy. Ja przeciwnie, rozmijamy się w tym aspekcie. Pod tym względem jestem bardzo radykalna, nierzadko nie przebieram w słowach widząc co się dzieje na zachodzie.
Niemniej jednak gdyby człowiek z załóżmy Syrii- dajmy na to prawdziwy uchodźca, poprosił o jedzenie, schowałabym swoje przekonania do kieszeni i po prostu bym mu je dała.
Myślę, że i ona też zrobiłaby to samo. Ponadto, prawdopodobnie starałaby się dać mu gwiazdkę z nieba. Bo... Sami wiecie dlaczego.
P. mówi, że każdy człowiek jest równy, nieistotny jest kolor skóry- każdemu należy pomóc.
To w takim razie czym różni się ten pan od byczka z dalekiego wschodu (czy właściwie z dupy, bo aktualnie biorą się chyba zewsząd)?
Nie są to czasem aby jakieś podwójne standardy? No kurczę, hej, bądźmy słowni. Mówi się A, mówi się też B.
Warto pamiętać też o tym, że życie jest bardzo przewrotne. Nikt z nas nie wie co stanie się za rok, za dwa, za dziesięć lat. Trzeba być człowiekiem.

środa, 3 lutego 2016

3.02.2016
Robimy remont łazienki, dzisiaj miał się zacząć. Wszystko jest już kupione, wujek miał przyjechać i coś tam uskuteczniać.
Wstałam wcześniej niż zwykle, wyszłam na spacer z Dinem, posprzątałam, koszyk przeniosłam do pokoju, żeby stworzyć możliwość jak najszybszego dojścia do tapet i krótko po tym dostałam smsa, że wujka jednak nie będzie. Najwyżej podjedzie na chwilę pod wieczór.
No dlaczegoooooo mi się to zawsze przytrafia.

wtorek, 2 lutego 2016

2.02.2016
Zawsze kiedy po dłuższym czasie nieużywania tej strony zabieram się za czytanie wpisów chwytam się za głowę- tak głupio się czuję matkobosko.

Myślę, że jakoś systematycznie będę sobie tu opisywać co się u mnie działo. Im więcej miałam tematów do poruszenia, tym mniej chęci na przerzucanie ich na bloga. A szkoda. Głupoty, nie głupoty, ale zawsze warto mieć możliwość wrócenia do nich w każdej chwili, powspominania.

Semestr się skończył, nie chodzę już na uczelnię. Sesja zaliczona, wszystko praktycznie już za mną. Do zdania zostało mi jedynie seminarium i poprawka oceny z ćwiczeń z finansów - w sobotę. Jest naprawdę w porządku, myślę że dam sobie radę.

Staram się ostatnio odprężyć. Wczoraj pobrałam Blade and Soul bo zauważyłam na instagramie, że bardzo dużo osób z grona ludzi których obserwuję dodaje zdjęcia i filmiki związane z tą grą. Premiera w Europie i Ameryce była chyba w styczniu, bo to Koreańska gra- do tej pory była dostępna tylko w Azji. Stąd to natężenie.
W każdym razie, udostępniane przez nich postaci wyglądały tak ślicznie! Przypuszczałam, że na moim komputerze który nówką sztuką nie jest, nie uda mi się jej odpalić, ale baaardzo chciałam wypróbować ten ich kreator. Spróbowałam. Włączyło się! Trzeba było troszkę zmniejszyć opcje grafiki, ale śmiga! I zakochałam się, cały czas sobie siedzę i pykam, questy wypełniam.

Zrobiłam zdjęcia, ale jakoś nie mogę połączyć się z telefonem. Kiedy mi się to uda, dodam je.  Tymczasem patrzcie na screeny. Słodzinka mi wyszła, co?