sobota, 22 marca 2014


Spędzam czas w kuchni. Nie przeszkadzam nikomu, siedzę sobie okryta kocem, przy dźwiękach pianina i ze łzami w oczach. Tak się zaczyna wiosna.
Tej nocy spałam długo. Zasnęłam około 21, wstałam po 12 następnego dnia. To dla mnie niezwykłe, od kilku miesięcy zasypiam około 4. Kto wie, najwidoczniej tego potrzebowałam.
Po przebudzeniu leżałam w łóżku. Spoglądałam na swoją lewą dłoń skąpaną w promykach słońca, które jakimś cudem przedostały się przez zasłony okien. Wydawało mi się, że czułam nagły przypływ sił witalnych i zapał do życia. Chciałam zrobić tak wiele!
Jednak racja, tylko mi się wydawało. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Tkwiłam przez ten czas chyba w posennych obłokach, które zostały przegnane przez zamieszkałe już chyba na zawsze potwory z głowy.
Nie poszłam na studia, nie spotkałam się z Patrycją, nie zrobiłam w zasadzie nic. Nie potrafię. Nie potrafię żyć normalnie ani zmienić toku myślenia.

Znalazłam w internecie inne tabletki, opinie wiele obiecują. Przejdę się do apteki. Jutro, czy kiedyś. Bo Paweł do mnie dzwonił. Nie wiem czego oczekuje, że nagle rzucimy mu się do stóp, bo wrócił? Po miesiącu-dwóch- czyli od czasu w którym do niego dzwoniliśmy/wysyłaliśmy smsy i nie dał znaku życia? Jeśli to czytasz, nie uważasz, że to nieco dziecinne? Nie zasługujemy na nic innego, bo nie studiujemy w innym mieście, tak jak Ty? Co chciałeś na tym ugrać?

Nie mniej jednak, dobrze że się w ogóle odezwałeś.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz