piątek, 7 grudnia 2012

Miałam być już w łóżku i smacznie sobie spać. Psikus- jutro wstanę niewyspana jak zawsze.
Kręci mi się w głowie, ale wcale nie chce mi się jeszcze iść bo i tak wiem, że nie zasnę do (optymistycznie zakładając) drugiej w nocy. Tak więc pora na jakieś smętne bzdetki:
Po szkole wybieram się do babci. Powiedziała, że chce mi dać pieniądze na Mikołajki. Cudownie, akurat trafiła na piątek, kiedy wszystko przeznaczę na alko.
P.- wcale nie zapomniałam o Tobie. Jak pieniążki tylko wpłyną na konto- zaraz spłacam swój dług, nie licz odsetek.
Wykręciłam sobie trochę lewą rękę. Nie zrozumcie mnie źle, nie żebym się skarżyła. Maczo nie płaczo.
Tyle rysowałam, tyle pisałam, że palce właściwie nie wiem jakim cudem jeszcze żyją i wystukują literki na klawiaturze. Ale jestem zadowolona. Zrobiłam parę szkiców, które zabiorę ze sobą do Panoramy. Kiedy będę tylko chciała przejść się koło blatu, by na niego popatrzeć- wezmę się za nie.
+Nowy Francuz na horyzoncie. Znam go już z miesiąc. Słodki, 5 lat starszy, androgeniczny Paryżanin.
Mój Stary Francuz uczy się do egzaminu, trzymajcie kciuki.
I za mnie też, proszę, żeby mnie szlag nie trafił podczas robienia drzew na matematyce.
Miłych snów.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz