sobota, 27 października 2012

Śniłeś mi się całą noc. Czemu moje serce jest tak bardzo otwarte?
You're my river running high, run deep run wild.

Wychodzi na to, że tym razem tylko Aga potrafi mnie zrozumieć, bo każdy z kim o tym rozmawiam, prócz Niej, twierdzi, że to dziecinne. I patrzy tak dziwnie, jakby szydził. Bo jego tu nie ma.
Nie ma. Ale nikt z Was nie wie, czy go nie będzie.
A Aga? Wydaje mi się, że cieszy się z tego kiedy o nim wspominam, czy pytam o prezent, bo chce, żebym była szczęśliwa. Aga to dobra przyjaciółka. (Co nie znaczy, że Wy jesteście źli)
I była w prawie jednakowej sytuacji.

No ale tak, wiem. Aga to nie ja. Mnie nie musi się udać.
Ale kurczę, dlaczego mam nie wierzyć? Na tym też polega życie.

Wczoraj, Pacia, Magda i Pablo przyjechali wieczorem i zabrali mnie do centrum.
Nie mogliśmy się zdecydować gdzie iść. I to głównie przeze mnie- wiadomo, problematycznego człowieka.
Biała Małpa, Cafe Zaszyta, City Pub czy Nutka.
Koniec końców wylądowaliśmy w sali dla palących w City Pubie.
Na początek, shoty. Niebieskie, całkiem dobre. Każdy wypił na raz, a ja tradycyjnie w partiach. Le kretino.
I jeśli ktoś zna moją głowę, krótko po nich zaczęło mi się w niej kręcić.
W każdym razie, tak czy siak: mało. Wysłałyśmy Pablo i Magdę po coś mocniejszego. Wtedy Pacia i ja miałyśmy "chwilę" na rozmowę w cztery oczy. Chwilę, bo chwilę. Kupowali tam chyba 20 minut, jak nie więcej.
Pamiętam też, że przez jakiś czas naprzeciwko nas siedział mężczyzna w średnim wieku. Palił papierosa, a kiedy wypuszczał dym z ust patrzył wprost na mnie. To było... Dziwne. Mogło coś znaczyć?

Wrócili z czterema drinkami, naaaaajgorszymi na świecie. Może wyglądały i całkiem w porządku, ale w smaku... Hm, tragedia haha. Nawet w zasadzie nie wiem co było w środku.
Ale wypiłam cały. Taka moja logika, jak mówi Pacia.
Kręciło mi się w głowie, zwolniły się ruchy, i nierówno stawiałam stopy. Pacia poszła ze mną do toalety. Nie wiedziałyśmy gdzie się włączało światło, najwidoczniej tyle opcji.
Więc ja stałam, patrzyłam na nią, jak zmaga się z tym trudnym zadaniem, aż nagle męska dłoń wyrosła zza mojej głowy i zrobiła to za nią.
Odwróciłam się. Był wysoki. Uśmiechał się do mnie. Pewnie śmieszyły go dwie małe idiotki.
Nie odwzajemniłam uśmiechu, bo P. wciągnęła mnie do kibla. Tyle stracić. Jeśli był pijany, chwilę później mogłam nie być już sweet virgin. Lol, nie no. Żartuję.

Dobrze się tam bawiłam. Bardzo.

Padał śnieg z deszczem. Nie chcę już więcej pisać.


Zaparzyłam dzisiaj herbatę kwiatową. Wygląda cudownie, pierwszy raz coś takiego widzę:


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz