poniedziałek, 14 stycznia 2013


Następne 2 stówy na koncie!!! Zasłużone, teraz mogę zabalować i kupić soczewki, jak cudownie.
I zapłacić karę w bibliotece, której jestem już chyba nieoficjalnym sponsorem...
***
Budzik dzwonił 3 razy, zaspałam.
Potem przez jakąś głupią ajummę kupującą w kiosku 9 paczek papierosów prawie spóźniłam się na 657.
I w sumie, znienawidzona jazda autobusem nie była taka zła. Stosunkowo mało ludzi = nie byłam zmuszona >jak to mówi B< stać pod czyjąś pachą. Słuchawki do uszu, 10 przystanków i heja.
Na dworze -300 stopni i zanim doszłam do psychologa, udało mi się stać chodzącą zaspą śnieżną.
Sam biofeedback mnie zmartwił, w porównaniu do lewej, prawa półkula mózgu pracuje bardzo słabo. Zupełnie nie wiem dlaczego, raczej powinno być odwrotnie.

Kiedy wychodziłam, akurat skończyły się lekcje w męskim liceum. Śmieszne głupki, "chodź, weźmiemy koleżankę pod rękę i odprowadzimy do bramy" itd. Koniec końców, pewnie jestem starsza. Noona, a nie żadna koleżanka.

Zostało 20 minut do końca lekcji Boroskiej. Z odmrożoną absolutnie każdą częścią ciała czekałam na przystanku pod szkołą. Uczyłam się koreańskich słówek, aż w końcu zadzwoniła. Podeszłam, przytuliłam, poczekałyśmy na *niepamiętamimienia*, a później poszłyśmy do Retro. Ale w sumie nic ciekawego nie było. Takie moje wieczne szczęście.

Wydmuchiwałyśmy swoje dusze poprzez usta. Boże, tak zimno. W takich dniach mam wątpliwości czy mieszkam w Polsce czy Rosji.

Uciekły nam prawie wszystkie busy, hehe.

Poznałam azjatę z mojej dzielnicy. ☺

Muszę na jutro przeczytać parę rozdziałów Ferdydurke i przypomnieć sobie wiadomości o trójkątach. Się pytam JAK. Za niecałą godzinę Iris, po którym chciałabym iść prosto do łóżka. JAK JAK JAK?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz