czwartek, 2 lutego 2012

podczas siedzenia na fotelu z milutką, brązową, futrzaną kulką o czekoladowych oczach na rękach, która chwilę później przez sen nasikała mi na rękę, naszły mnie różne myśli.
tak go głaskałam, głaskałam, no i doszłam do wniosku, że trochę zniszczyłam mu życie.
i tak myślę, że gdybym go nie wzięła parę lat temu, pewnie trafiłby w ręce jakiejś innej dziewczynki, dającej mu tyle miłości ile tylko by mogła.
przepraszam.

druga sprawa.
mój 3 lata starszy ode mnie brat, obecnie stara się o stypendium.
a ja nie posiadam się z radości, bo ledwo co zdałam chemię.
pozostawiam to do interpretacji.

w niedzielę wybieramy się z P. do panoramy. mam nadzieję, że pogota choć trochę się ociepli i nie będzie tam w środku panów przed trzydziestką, rozprawiających o xboxach i paniach robiących lody. c:

wbrew pozorom nie mam złego humoru.
założyłam następnego bloga. jak na razie, nic na nim nie ma... ale w przyszłości coś się pojawi na pewno.
http://akane-atelier.blogspot.com/

chciałabym się do Ciebie odezwać, ale co postanowienie to postanowienie.
tęsknię trochę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz