niedziela, 9 sierpnia 2015

Nie umiem funkcjonować przez ten upał. Dziś jest chyba nawet gorzej niż w poprzednie dni.

Mam jutro jechać na urodziny Agi i Artura a właśnie przypomniało mi się, że nie mam już podkładu. Co teraz robić. Ostatnie pieniądze wydałam na prezent i pisaki cukrowe, spłukałam się co do grosza. Nie ma nawet po co iść do drogerii. 
A tak bardzo chciałam sobie zrobić ładny makijaż i wymiatać, rzęsy sztuczne przykleić i takie tam.

Właśnie. Z racji takiej, że te urodziny są już jutro- kiedyś trzeba było pojechać po ten prezent. Więc wybrałam się do centrum wczoraj. Po południu, z Pacią. Zajrzałyśmy prawie wszędzie, ale mam. Obie mamy to co chciałyśmy.

Później, po kilkugodzinnych zakupach poszłyśmy rzucić okiem na wystawę zdjęć przed galerią, gdzie miła pani zaprosiła nas na sesje medytacyjne. Z jednej strony, fajna rzecz. Chciałabym iść, stres to zdecydowanie mój duży problem. A z drugiej strony, nie wiem czy będę się w stanie zrelaksować wśród obcych ludzi.
W każdym razie, obie jesteśmy zainteresowane. Czas pokaże, może się kiedyś wybierzemy.

A propos. W środę byłyśmy w maku, na lodach. Mocno grzmiało, zaczęłyśmy się zbierać. Mogłam iść do niej i przeczekać, ale się uparłam. Niestety.
Autobus miałam dopiero za jakieś 15 minut, a chmury szybko nadchodziły. Bałam się, że mnie piorun pierdolnie jeśli będę siedzieć i czekać na przystanku. Poszłam więc z buta, nie mam stamtąd jakoś specjalnie daleko do domu.
No i tak sobie uciekam przed burzą z mrożonym szejkiem waniliowym w ręce. Idę idę. Jakiś kawałek drogi później młody mężczyzna woła mnie z auta. Prosi o pomoc we wskazaniu drogi do stacji benzynowej.
Podeszłam bliżej, co się będę drzeć. Chwilę musiałam się zastanowić gdzie właściwie ta stacja benzynowa się znajduje, nie chciałam powiedzieć źle. Patrzyłam więc gdzieś w niebo. Potem- kiedy już wiedziałam jak wskazać kierunek, popatrzyłam na twarz, która tak jakoś dziwnie, bardzo dokładnie się we mnie wpatrywała. Powiedziałam gdzie ma jechać, uśmiechnęłam się. Chciałam odejść, obsunął mi się wzrok w dół i właśnie wtedy zauważyłam, że przez cały ten czas, kiedy starałam się jak dobry człowiek pomóc- walił sobie konia. Dawno nie zrobiło mi się tak niedobrze. Jaką świnią trzeba być?
Następnym razem zastanowię się milion razy zanim pomogę jakiemukolwiek facetowi. Obrzydliwe.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz