Popłakałam sobie trochę i mi lepiej. Dobrze, że jest ten Harry Potter. Bardzo dobrze.
No cóż. Był film, teraz wracam do książki.
Może i jestem ogarniczona, ale jakoś nie mieści mi się w głowie to, że jest ktoś, kto ma 10 komórek nowotworowych (nie tych złośliwych) i na lajcie sobie pali, pije, niezdrowo żywi, a równocześnie się leczy.
Trochę jakby... Syzyfowa praca.
No ale co ja mogę wiedzieć.
Siedzę sobie w łososiowej piżamce i właśnie klaszczę w ręce, bo wygrałam w pojedynku z puchonem na pottermore. Fajnie. Swoją drogą- Aga dzisiaj uległa i założyła konto, hihi.
Korzystam z komputera brata pod jego nieobecność. Oficjalnie mam zakaz, nawet zbliżania się, więc nic o tym nie wiecie.
No co? Swój zepsułam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz