A może byśmy tak, najmilszy, wpadli na dzień do Tomaszowa?
W tym białym domu, w tym pokoju, gdzie cudze meble postawiono,
musimy skończyć naszą dawną rozmowę, smutnie nieskończoną.
Jeszcze mi tylko z oczu jasnych spływa do warg kropelka słona.
A ty mi nic nie odpowiadasz i jesz zielone winogrona.
Ten biały dom, ten pokój martwy, do dziś się dziwi, nie rozumie...
Wstawili ludzie cudze meble i wychodzili stąd w zadumie.
A przecież wszystko tam zostało, nawet ta cisza trwa wrześniowa.
Więc może byśmy tak, najmilszy, wpadli na dzień do Tomaszowa?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz