Oglądam sobie Harrego Pottera i tu nagle do mamy dzwoni wujek i mówi, że jest pod drzwiami. Otwieramy je i wpuszczamy całą rodzinkę.
A tam, po co telefon.
piątek, 31 sierpnia 2012
czwartek, 30 sierpnia 2012
środa, 29 sierpnia 2012
wtorek, 28 sierpnia 2012
poniedziałek, 27 sierpnia 2012
A wczoraj (no już praktycznie przedwczoraj) mama i ja poszłyśmy sobie na zakupy. I mam to, tada!
Prócz tego wszystkiego mam jeszcze dwie krótkie spódniczki. Czerwoną z białym paskiem i różową, kwiecistą. Ale ich tu nie dodam, bo brzydko wychodzą na zdjęciach. :c
W brązowej sukience idę na rozpoczęcie roku.
Tak, musiałam przypomnieć, ehehehe.
No nic, idę spać!
W brązowej sukience idę na rozpoczęcie roku.
Tak, musiałam przypomnieć, ehehehe.
No nic, idę spać!
niedziela, 26 sierpnia 2012
W piątek pojechałyśmy z Agą i Karoliną do zoo. Było fajnie, na początku przyjemnie chłodno, później trochę afrykańsko. I wróciłyśmy w pół żywe.
Zwierzaki smutne bardzo, trochę przykro.
Dobra, co tam, macie multum zdjęć:
Zwierzaki smutne bardzo, trochę przykro.
Dobra, co tam, macie multum zdjęć:
Obok jest auto w klatce. Ludzie to debile są. |
Droga do Doliny Dinozaurów hehehe. |
Krówcia toffi. ♥ |
RYŚ! ♥ |
Johnny. |
Straszny ziomuś, chciał mnie zaatakować. |
I Kentowsko-Japońskie przysmaki, które dostałam od Agi ♥ |
A może byśmy tak, najmilszy, wpadli na dzień do Tomaszowa?
W tym białym domu, w tym pokoju, gdzie cudze meble postawiono,
musimy skończyć naszą dawną rozmowę, smutnie nieskończoną.
Jeszcze mi tylko z oczu jasnych spływa do warg kropelka słona.
A ty mi nic nie odpowiadasz i jesz zielone winogrona.
Ten biały dom, ten pokój martwy, do dziś się dziwi, nie rozumie...
Wstawili ludzie cudze meble i wychodzili stąd w zadumie.
A przecież wszystko tam zostało, nawet ta cisza trwa wrześniowa.
Więc może byśmy tak, najmilszy, wpadli na dzień do Tomaszowa?
W tym białym domu, w tym pokoju, gdzie cudze meble postawiono,
musimy skończyć naszą dawną rozmowę, smutnie nieskończoną.
Jeszcze mi tylko z oczu jasnych spływa do warg kropelka słona.
A ty mi nic nie odpowiadasz i jesz zielone winogrona.
Ten biały dom, ten pokój martwy, do dziś się dziwi, nie rozumie...
Wstawili ludzie cudze meble i wychodzili stąd w zadumie.
A przecież wszystko tam zostało, nawet ta cisza trwa wrześniowa.
Więc może byśmy tak, najmilszy, wpadli na dzień do Tomaszowa?
środa, 22 sierpnia 2012
wtorek, 21 sierpnia 2012
poniedziałek, 20 sierpnia 2012
Drugi dzień był po prostu smutny. Był gorszy i przepłakałam prawie cały. Mimo to, pozwiedzałyśmy trochę. Patrzyłyśmy na panoramę gór, na baranki, na całą wisłę, trochę przeszłyśmy. Szkoda mi strasznie, że popsułam mamie dzień, naprawdę. Jestem świnią.
Kupiłyśmy sobie ciepłe piciu w stop cafe. Moja herbata nie smakowała mi nic a nic, podobnie jak kawa mojej mamie. Zamiana i hejeczka.
Wieczorem oglądałyśmy jeszcze mecz. Ale w sumie szkoda słów, prawda?
Dnia trzeciego zawędrowałyśmy do galerii sztuki i szczerze mówiąc, czułam się tam jak w raju. Szkoda, że przypomniałam sobie o aparacie, kiedy już praktycznie wychodziłyśmy i nie uwieczniłam obrazów, które podobały mi się najbardziej... A były cudowne.
Chciałabym tak kiedyś wrócić z pełnym portfelem i któryś z nich posiąść na własność.
Później jeszcze Kościół Luterański, który był zamknięty, ee.
No ale coś mi się tam ostatecznie udało złapać.
Nieco później pyszne spagetti carbonara i powiększenie zawartości szafy o śliczną sukienkę ehehe.
I... Wiem, że będziecie się ze mnie śmiać, no ale trudno. : < W sklepiku obok hotelu były zapalniczki z kotkami i nie mogłam się powstrzymać, wzięłam po jednej z każdego rodzaju!
Czwartego dnia miałyśmy wracać, ale zmieniłyśmy plany, hihi. Większość czasu spędziłyśmy nad wodą i dobrze. Centrum zaludnione po brzegi, nie wiem skąd ci ludzie się biorą.
Zdjęć mam mało, co tam będę wklejać. I tak jestem z nimi jak azjata przy polu rzepaku, nie?
A dnia ostatniego szwendałyśmy się z plecakami, bo o 10:30 trzeba było zwolnić pokój, a pociąg był dopiero o 13:50.
Ale znalazłyśmy jakąś przechowalnię bagaży i dało radę. Miły dzień.
W pociągu pachniało popcornem, chłopak obok mlaskał, dziecko z tyłu się darło, pan z przodu pachniał trochę kwaskowato, a ja prawie spałam.
Tyle.
Trudno mi przywyknąć do spania we własnym łóżku, wiecie?
Chcę wrócić.
Kupiłyśmy sobie ciepłe piciu w stop cafe. Moja herbata nie smakowała mi nic a nic, podobnie jak kawa mojej mamie. Zamiana i hejeczka.
Piękne ma oczy, co? |
Dnia trzeciego zawędrowałyśmy do galerii sztuki i szczerze mówiąc, czułam się tam jak w raju. Szkoda, że przypomniałam sobie o aparacie, kiedy już praktycznie wychodziłyśmy i nie uwieczniłam obrazów, które podobały mi się najbardziej... A były cudowne.
Chciałabym tak kiedyś wrócić z pełnym portfelem i któryś z nich posiąść na własność.
Później jeszcze Kościół Luterański, który był zamknięty, ee.
No ale coś mi się tam ostatecznie udało złapać.
Nieco później pyszne spagetti carbonara i powiększenie zawartości szafy o śliczną sukienkę ehehe.
I... Wiem, że będziecie się ze mnie śmiać, no ale trudno. : < W sklepiku obok hotelu były zapalniczki z kotkami i nie mogłam się powstrzymać, wzięłam po jednej z każdego rodzaju!
Czwartego dnia miałyśmy wracać, ale zmieniłyśmy plany, hihi. Większość czasu spędziłyśmy nad wodą i dobrze. Centrum zaludnione po brzegi, nie wiem skąd ci ludzie się biorą.
Zdjęć mam mało, co tam będę wklejać. I tak jestem z nimi jak azjata przy polu rzepaku, nie?
A dnia ostatniego szwendałyśmy się z plecakami, bo o 10:30 trzeba było zwolnić pokój, a pociąg był dopiero o 13:50.
Ale znalazłyśmy jakąś przechowalnię bagaży i dało radę. Miły dzień.
W pociągu pachniało popcornem, chłopak obok mlaskał, dziecko z tyłu się darło, pan z przodu pachniał trochę kwaskowato, a ja prawie spałam.
Tyle.
Trudno mi przywyknąć do spania we własnym łóżku, wiecie?
Chcę wrócić.
Wygląda jak mops? |
Subskrybuj:
Posty (Atom)