Niech będzie i tu.
wtorek, 31 lipca 2012
poniedziałek, 30 lipca 2012
niedziela, 29 lipca 2012
Ależ ja jestem beznadziejna. Z jednej strony lubię te sny, z drugiej wręcz przeciwnie. Mącą mi w głowie jeszcze bardziej i aż płakać się chce- wspominam coś czego nie mam i nie będę miała.
Marzenia mają już do siebie to, że są trochę nierealne.
Ale przynajmniej cieszę się, że mam wyobraźnię, bo dzięki niej w jakiejś tam jednej milionowej się spełniają... Ale to wciąż mało mało mało! ╥﹏╥
Marzenia mają już do siebie to, że są trochę nierealne.
Ale przynajmniej cieszę się, że mam wyobraźnię, bo dzięki niej w jakiejś tam jednej milionowej się spełniają... Ale to wciąż mało mało mało! ╥﹏╥
sobota, 28 lipca 2012
See you tomorrow? No.
Słaba wymówka kochaneczku, no ale cóż. Skoro tego właśnie chcesz, to co ja na to mogę.
Świerszcze grają swoje melodie. Póki nie zapragną odwiedzić mnie w domu, bardzo je lubię.
W dzisiejszą, prawie afrykańską pogodę przyjechała sobie do mnie ta moja głupia Aga. ♥ No i początkowo byłyśmy w parku, jadłyśmy lody frugo- Ona białe, ja żółte, mniam. Smażyłyśmy się i robiłyśmy zdjęcia wszystkiego, hihi. Chciałyśmy iść do panoramy, ale nie. Podłapało się tylko internet na wifi i poszło na dworzec.
Na torach zauważyłyśmy chłopaka, najprawdopodobniej upośledzonego. Chodził po szynach i żonglował. Boże, tak mnie wzruszył.
I czarny kociak też był kochany. Małe biedactwo.
Jeździło stosunkowo dużo pociągów. Konduktor z jednego z nich, nawet pomachał i to pierwszy, heja!
Każdy z pociągów zatrzymywał się na jakieś 15 min. Nie wiem od czego to zależało, co mi tam.
Jeju. Tyle mam do powiedzenia, tak mało do napisania.
Nikt nie rozumie. Sama siebie nie rozumiem.
Słaba wymówka kochaneczku, no ale cóż. Skoro tego właśnie chcesz, to co ja na to mogę.
Świerszcze grają swoje melodie. Póki nie zapragną odwiedzić mnie w domu, bardzo je lubię.
W dzisiejszą, prawie afrykańską pogodę przyjechała sobie do mnie ta moja głupia Aga. ♥ No i początkowo byłyśmy w parku, jadłyśmy lody frugo- Ona białe, ja żółte, mniam. Smażyłyśmy się i robiłyśmy zdjęcia wszystkiego, hihi. Chciałyśmy iść do panoramy, ale nie. Podłapało się tylko internet na wifi i poszło na dworzec.
Na torach zauważyłyśmy chłopaka, najprawdopodobniej upośledzonego. Chodził po szynach i żonglował. Boże, tak mnie wzruszył.
I czarny kociak też był kochany. Małe biedactwo.
Jeździło stosunkowo dużo pociągów. Konduktor z jednego z nich, nawet pomachał i to pierwszy, heja!
Każdy z pociągów zatrzymywał się na jakieś 15 min. Nie wiem od czego to zależało, co mi tam.
Jeju. Tyle mam do powiedzenia, tak mało do napisania.
Nikt nie rozumie. Sama siebie nie rozumiem.
piątek, 27 lipca 2012
B. i ja byłyśmy dzisiaj opijać (grubymi nićmi szyte :d) Jej zdany egzamin. Co prawda, zachowała w tajemnicy to czy zdała czy nie, więc na pociechę lub w ramach nagrody spakowałam drobne słodkości, coby podnieść poziom endorfin.
Kiedy wyszłam z domu i zobaczyłam jak siedzi na ławkach z głową opartą na dłoniach, pomyślałam, że będzie nieciekawie. No ale pytam: i jak? A Ona uśmiecha się i mówi, że się udało. Trololo, głupia. :c Przytulaski trolololo.
Kupiłyśmy amarantowy barwnik w pasmanterii, kolorowe drinki, które nie są breezerami i poszłyśmy na dworzec. Trololo.
Przez chwilę szłyśmy torami- życie na krawędzi. Raz mi coś przebiegło pod nogami, jakieś nawet nie wiem co, ale się wystraszyłam!
Później sycząca, zarośnięta dróżka zaprowadziła nas do naszej miejscówy, gdzie ledwo uszłyśmy z życiem, bo zaatakował nas przeogromny pyton.
Przesiedziałyśmy tam i roztopiłyśmy się, lol. └(・ェ・)┐
Zmieniłyśmy miejscówę, B. leżała na ławce, duży pies chciał zjeść Jej głowę, miałam problemy z mówieniem, sporo Gustawów itd. Dobry dzień.
I patrz kochana B. Pokazuję Ci fakena jak Ronaldo.♥
凸(ಥ⌣ಥ)凸
Kiedy wyszłam z domu i zobaczyłam jak siedzi na ławkach z głową opartą na dłoniach, pomyślałam, że będzie nieciekawie. No ale pytam: i jak? A Ona uśmiecha się i mówi, że się udało. Trololo, głupia. :c Przytulaski trolololo.
Kupiłyśmy amarantowy barwnik w pasmanterii, kolorowe drinki, które nie są breezerami i poszłyśmy na dworzec. Trololo.
Przez chwilę szłyśmy torami- życie na krawędzi. Raz mi coś przebiegło pod nogami, jakieś nawet nie wiem co, ale się wystraszyłam!
Później sycząca, zarośnięta dróżka zaprowadziła nas do naszej miejscówy, gdzie ledwo uszłyśmy z życiem, bo zaatakował nas przeogromny pyton.
Przesiedziałyśmy tam i roztopiłyśmy się, lol. └(・ェ・)┐
Zmieniłyśmy miejscówę, B. leżała na ławce, duży pies chciał zjeść Jej głowę, miałam problemy z mówieniem, sporo Gustawów itd. Dobry dzień.
I patrz kochana B. Pokazuję Ci fakena jak Ronaldo.♥
凸(ಥ⌣ಥ)凸
czwartek, 26 lipca 2012
Całymi dniami nudzę się jak mops. Usiłuję zmusić się do wstania z łóżka rano, ale nie wychodzi.
Marny skutek przynosi też próba uczenia się do matury, czy napisania czegoś.
Cóż, koniec końców całe popołudnie przegrałam sobie w ecw hardcore revolution hihi.
W sobotę idę do zoo z Agą ♥, a teraz przyglądam się jak pada sobie deszcz.
Co za głupia notka.
Marny skutek przynosi też próba uczenia się do matury, czy napisania czegoś.
Cóż, koniec końców całe popołudnie przegrałam sobie w ecw hardcore revolution hihi.
W sobotę idę do zoo z Agą ♥, a teraz przyglądam się jak pada sobie deszcz.
Co za głupia notka.
środa, 25 lipca 2012
Szopen: | |
---|---|
wiesz | 22:28 |
jak sie ma znajomości w Europie i za oceanem to odległość nie stanowi przeszkody | |
Ja: | |
no no | 22:29 |
skąd ja wiedzialam, ze to powiesz | |
Szopen: | |
phih no bo taka prawda | 22:29 |
Ja: | |
no no wszyscy wiemy, ze masz znajomosci wszedzie | 22:30 |
Szopen: | |
mam w tym zasranym kraju zaprzepaścić 5 lat swego życia na studia po których gówno mogę uzyskać i wyżyć za zasrane 1000 zł na miech? | 22:30 |
nie kpij sobie ze mnie | |
Ja: | |
pogadamy potem : d | 22:30 |
Szopen: | |
taaaa za jakiś 10 lat hmm? | 22:32 |
Ja: | |
for sure |
Jajeeebie, Rafał wyżej sram niż dupę mam R.
Polubiłam, co mi tam.
Wyczarowałam sobie w magiczny sposób piegi na twarzy.
W nocy przypomniało mi się jak wtedy zmarzły mi dłonie, Ty je chwyciłeś i położyłeś sobie na brzuchu, pod bluzą.
Żenujące wspomnienia sprzed, o rany, prawie dwóch lat.
Od przedwczoraj każdej nocy jestem na czwartym roku w Hogwarcie. Na finale mistrzostw świata w quidditchu. Na turnieju trójmagicznym.
Łał.
Wyczarowałam sobie w magiczny sposób piegi na twarzy.
W nocy przypomniało mi się jak wtedy zmarzły mi dłonie, Ty je chwyciłeś i położyłeś sobie na brzuchu, pod bluzą.
Żenujące wspomnienia sprzed, o rany, prawie dwóch lat.
Od przedwczoraj każdej nocy jestem na czwartym roku w Hogwarcie. Na finale mistrzostw świata w quidditchu. Na turnieju trójmagicznym.
Łał.
wtorek, 24 lipca 2012
Jestem Julią, mam lat dwadzieścia trzy.
Dotknęłam kiedyś miłości. Miała smak gorzki, jak filiżanka ciemnej kawy.
Wzmogła rytm serca, rozdrażniła mój żywy organizm, rozkołysała zmysły.
Odeszła.
Jestem Julią, na wysokim balkonie zawisła.
Krzyczę wróć.
Wołam wróć.
Plamię, przygryzione wargi barwą krwi.
Nie wróciła.
Jestem Julią, mam lat tysiąc,
żyję.
Dotknęłam kiedyś miłości. Miała smak gorzki, jak filiżanka ciemnej kawy.
Wzmogła rytm serca, rozdrażniła mój żywy organizm, rozkołysała zmysły.
Odeszła.
Jestem Julią, na wysokim balkonie zawisła.
Krzyczę wróć.
Wołam wróć.
Plamię, przygryzione wargi barwą krwi.
Nie wróciła.
Jestem Julią, mam lat tysiąc,
żyję.
Jeśli zechcesz odejść ode mnie, nie zapominaj o uśmiechu.
Możesz zapomnieć kapelusza, rękawiczek, notesu z ważnymi adresami... Czegokolwiek wreszcie - po co musiałbyś wrócić.
Wracając, niespodzianie zobaczysz mnie we łzach. I nie odejdziesz.
Jeśli zechcesz pozostać, nie zapomnij o uśmiechu.
Wolno ci nie pamiętać daty moich urodzin, ani miejsca naszego pierwszego pocałunku, ani powodu naszej pierwszej sprzeczki. Jeśli jednak chcesz zostać, nie czyń tego z westchnieniem, ale z uśmiechem.
poniedziałek, 23 lipca 2012
Trololo, chodzę z leginsach, szarej, męskiej koszulce, skarpetkach antypoślizgowych i czekam sobie na Boroską. Nałożyłam na twarz tapetę, jakże by inaczej, ale włosów nie chce mi się robić wcale a wcale. Spięłam je w koński ogon, będziemy mogły oglądać moje odstające uszy, trololo.
Marcin się mnie pytał czy mam dzisiaj czas, no kurde nie, nie mam!
Wyjęłam rosyjską ruletkę, haha, nawet nie wiedziałam, że coś takiego mam.
Marcin się mnie pytał czy mam dzisiaj czas, no kurde nie, nie mam!
Wyjęłam rosyjską ruletkę, haha, nawet nie wiedziałam, że coś takiego mam.
niedziela, 22 lipca 2012
Bujam się w rytm czarnej muzyki. Obejrzałyśmy z mamą Desert Flower, a teraz jest mi trochę smutno. Nie wiem co robić. Czy być przerażona, czy uspokoić się i po prostu zacząć go ignorować. W głowie mam pełno przestróg, latają sobie nerwowo, każda chce być najważniejsza, każda chce by to właśnie ona mogła dać mi do zrozumienia.
B. do mnie jutro przychodzi, wiecie?
B. do mnie jutro przychodzi, wiecie?
piątek, 20 lipca 2012
czwartek, 19 lipca 2012
A no i właśnie. Nie dodaję tu ostatnio zdjęć, bo zaczęłam wrzucać je na twittera, gdzie zapraszam ♥
https://twitter.com/#!/akaneweirdo
Wory pod oczami trzy razy te co zwykle.
https://twitter.com/#!/akaneweirdo
Wory pod oczami trzy razy te co zwykle.
Cześć. Na tvp sport leci właśnie powtórka meczu hiszpania- francja. No i fajnie, popodniecam się Ramosem, póki nie przyjdzie Sylwia i opowie mi co nieco. : >
Ogólnie cały dzień z dupy, niby nie ma co opisywać, no ale co innego mam do roboty.
Wstałam koło 11, poczekałam aż wstanie Kuba i podpełzłam do komputera, żeby się umówić co do dzisiejszego wyjścia z Agą i Robertem. Obraliśmy sobie za cel 15:00. Ale nie poszliśmy.
A mogłam kurwa iść i choby tam umrzeć, byle nie siedzieć w domu i kolejny raz kłócić się z matką. Kurwakurwakurwakurwakurwa.
Mniejsza.
Wczoraj byłyśmy sobie z Boroską w scc. Konkretnie mówiąc, pojechałyśmy tam przede wszystkim dla starbucksa, w którym ja jeszcze nie byłam. I Boże. Jest cudownie. Pełno wylansowanych ludzi, ale takicht akichtakich, no fajnych. Pełno hipsterów haha.
Zamówiłam sobie vanilla cream frappuccino i jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeju, mniaaaaaaaaaaaaaaam! -Tyle powiem.
Piłam też trochu kawy Boroskiej, ale była GORSZA, bo gorzka. :d
A ceny no racja, wysokie. Ale napoje, obsługa i w ogóle starbucks... To wszystko jest ich warte, poważnie.
No, ponachwalałam. A teraz...Hmmm. Napisałabym coś o rumunach, ale chyba sobie to daruję by nam wszystkim wyszło to na dobre.
Byłyśmy też w antykwariacie, ale słabo, słabo. Oczekiwałam czegoś zupełnie innego. 99% sklepu to podręczniki, a zwykłe książki leżały tam na zaledwie ok.2 półeczkach. I raczej nieciekawe dość.
No ale... Wczoraj stchórzyłam, ale pojadę tam jeszcze by zapytać czy nie znalazłaby się jakaś drobna praca.
O Ramos.
Łaziłyśmy sobie i nawet widziałyśmy człowieka z turbanem na głowie. Personalnie, nigdy nie widziałam człowieka z turbanem na głowie, więc to jakby dla mnie coś fajnego.
Ogólnie było fajnie, bardzo. ♥
Boli mnie głowa, kończę.
Oooo, zapomniałam o kolegach drecholach spod silesii! Jestem ich koleżanką, bo dałam im jedną fajkę z tej paczki, którą dostałam od Boroskiej, HE HE. Szacun na dzielni teraz cnie.
No, ciao.
Ogólnie cały dzień z dupy, niby nie ma co opisywać, no ale co innego mam do roboty.
Wstałam koło 11, poczekałam aż wstanie Kuba i podpełzłam do komputera, żeby się umówić co do dzisiejszego wyjścia z Agą i Robertem. Obraliśmy sobie za cel 15:00. Ale nie poszliśmy.
A mogłam kurwa iść i choby tam umrzeć, byle nie siedzieć w domu i kolejny raz kłócić się z matką. Kurwakurwakurwakurwakurwa.
Mniejsza.
Wczoraj byłyśmy sobie z Boroską w scc. Konkretnie mówiąc, pojechałyśmy tam przede wszystkim dla starbucksa, w którym ja jeszcze nie byłam. I Boże. Jest cudownie. Pełno wylansowanych ludzi, ale takicht akichtakich, no fajnych. Pełno hipsterów haha.
Zamówiłam sobie vanilla cream frappuccino i jeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeju, mniaaaaaaaaaaaaaaam! -Tyle powiem.
Piłam też trochu kawy Boroskiej, ale była GORSZA, bo gorzka. :d
A ceny no racja, wysokie. Ale napoje, obsługa i w ogóle starbucks... To wszystko jest ich warte, poważnie.
No, ponachwalałam. A teraz...Hmmm. Napisałabym coś o rumunach, ale chyba sobie to daruję by nam wszystkim wyszło to na dobre.
Byłyśmy też w antykwariacie, ale słabo, słabo. Oczekiwałam czegoś zupełnie innego. 99% sklepu to podręczniki, a zwykłe książki leżały tam na zaledwie ok.2 półeczkach. I raczej nieciekawe dość.
No ale... Wczoraj stchórzyłam, ale pojadę tam jeszcze by zapytać czy nie znalazłaby się jakaś drobna praca.
O Ramos.
Łaziłyśmy sobie i nawet widziałyśmy człowieka z turbanem na głowie. Personalnie, nigdy nie widziałam człowieka z turbanem na głowie, więc to jakby dla mnie coś fajnego.
Ogólnie było fajnie, bardzo. ♥
Boli mnie głowa, kończę.
Oooo, zapomniałam o kolegach drecholach spod silesii! Jestem ich koleżanką, bo dałam im jedną fajkę z tej paczki, którą dostałam od Boroskiej, HE HE. Szacun na dzielni teraz cnie.
No, ciao.
środa, 18 lipca 2012
wtorek, 17 lipca 2012
Bo ja lubię do Ciebie pisać. Z różnych powodów. Między innymi dlatego, że chcę, żebyś wiedziała, że myślę o Tobie. To dość egoistyczna pobudka, ale nie mam zamiaru się jej wypierać. A myślę dużo i często. Właściwie myśli o Tobie towarzyszą mi w każdej sytuacji. I nie masz pojęcia, jak bardzo jest mi z tym dobrze. A przy okazji wymyślam różne rzeczy. Z którymi też przeważenie jest mi dobrze. Bo bardzo wysoko cenię fakt, że zaistniałaś w moim życiu. Ostatnio zresztą trudno używać słów takich jak „cenię”. Ostatnio czasami wydaje mi się, że słowa są za małe. Dlatego dziękuję Ci. Dziękuję Ci z całą powagą i nieuchronnym lekkim wzruszeniem za to, że jesteś. I że ja mogę być.
Przeczytałam chyba cały internet.
Stanęłam na 104 stronie Dengeki Daisy. To takie nudne.
Do tego, przeziębiłam się. Ale jutro i tak planuję pobuszować w antykwariacie i iść w końcu razem do Starbucksa. Ekscytuję się jak wilk, na samą myśl o jakimś smakowitym kąsku. Np. babci Czerwonego Kapturka.
Obejrzę sobie coś. Nigdy w Życiu albo Zakochanego Kundla. W towarzystwie psa, gorącej mięty i dwóch wafli ryżowych z malinami i miodem. Co mi tam.
Zimno. Londyńska pogoda.
Dobra, albo jeszcze nie idę.
Stanęłam na 104 stronie Dengeki Daisy. To takie nudne.
Do tego, przeziębiłam się. Ale jutro i tak planuję pobuszować w antykwariacie i iść w końcu razem do Starbucksa. Ekscytuję się jak wilk, na samą myśl o jakimś smakowitym kąsku. Np. babci Czerwonego Kapturka.
Obejrzę sobie coś. Nigdy w Życiu albo Zakochanego Kundla. W towarzystwie psa, gorącej mięty i dwóch wafli ryżowych z malinami i miodem. Co mi tam.
Zimno. Londyńska pogoda.
Dobra, albo jeszcze nie idę.
poniedziałek, 16 lipca 2012
niedziela, 15 lipca 2012
sobota, 14 lipca 2012
Byłam dziś na zakupach z mamą. Kupiłam w końcu prezent i buty dla siebie. Miłe popołudnie. ♥
W autobusie jechałyśmy m.in. z trójką azjatów. Misiowatym chłopakiem i dwoma dziewczynami. Jedną z nich widuję od czasu do czasu. Jest przesłodka, waży na oko 37-39 kg iiiii jak wysiadała to się do mnie uśmiechnęła. Boże, zakochałam się.
Mam niebieskie usta od jagód.
Ciekawe czy jutro poszlibyśmy na kawę.
W sumie pojechałabym gdzieś.
W autobusie jechałyśmy m.in. z trójką azjatów. Misiowatym chłopakiem i dwoma dziewczynami. Jedną z nich widuję od czasu do czasu. Jest przesłodka, waży na oko 37-39 kg iiiii jak wysiadała to się do mnie uśmiechnęła. Boże, zakochałam się.
Mam niebieskie usta od jagód.
Ciekawe czy jutro poszlibyśmy na kawę.
W sumie pojechałabym gdzieś.
piątek, 13 lipca 2012
Moja kawa inka mówi, że na dworze jest zbyt zimno by wyjść i siedzieć w jednym miejscu tak czy siak. Toteż si senior z Alex widzimy się innym razem.
Piekę właśnie ciasteczka i serdecznie pozdrawiam środkowym palcem tego kogoś, kto po koncercie ACE w Warszawie ukradł perkusiście jego pałeczki. Dzięki za promocję kraju, na pewno wrócą.
http://www.facebook.com/SolleimCafe?ref=tck
MUSZĘ TAM BYĆ
Piekę właśnie ciasteczka i serdecznie pozdrawiam środkowym palcem tego kogoś, kto po koncercie ACE w Warszawie ukradł perkusiście jego pałeczki. Dzięki za promocję kraju, na pewno wrócą.
http://www.facebook.com/SolleimCafe?ref=tck
MUSZĘ TAM BYĆ
czwartek, 12 lipca 2012
Buzi! Postanowiłyśmy się z Agnieszkiem ruszyć z domu. Padło na panoramę, jak raczej zawsze gdy chodzi o nasze wspólne wyjścia.
Jej mama mówi, że jesteśmy jak dziewczyny z czasów II Wojny Światowej, które przychodziły do żołnierzy, marynarzy, żeby no, nie wiem jak to ująć. Umilić im czas? Jezus Maria, może i racja. Ale dzisiaj i tak było dość marnie. Studentów żadnych, kelnera- brak. W zamian za to siedziałyśmy w miejscu, gdzie dwa miesiące temu grało Curly Heads. Zapadłyśmy się w fotelach, wypiłyśmy dobre piciu za kosmiczną cenę (serio, konkret), było też aegyo, bo śliczny piesek przyszedł. (Pierwsze zdjęcie!) Pogadałyśmy, a później zachciało nam się iść na jakieś drobne zakupy. A jako, że wcześniej kupiłam sobie jeszcze brązową hennę, toteż portfel trochę sobie zeszczuplał. Ale i tak coś dla siebie znalazłyśmy i heja. Znalazłyśmy też pełno czapek z napisem: "smells like fish, tastes like chicken, that's the place you put your dick in" i gdyby mi ktoś wytłumaczył w jakim celu są produkowane, to bym była wdzięczna. :d
Później wylądowałyśmy na moim placu, co było baarrrrdzo dobrym pomysłem, bo spotkałyśmy mojego sąsiada azjatę i jego kolegę. Hiohiohio. Aegyo nr.2. Zanim dotarłyśmy do ławek, okrążyłyśmy bloki, coby móc jeszcze chwilę pocieszyć oczy.
Na ławkach karmiłyśmy jabłkami Forresta Gumpa, którego widzicie na zdjęciu ostatnim. Powinien w zasadzie nazywać się Porucznik Dan Taylor, bo miał tylko jedną łapkę, biedactwo. Zostałam też osobiście sterroryzowana przez osę czy pszczołę. Bez różnicy. No po prostu ręce opadają.
Posiedziałyśmy kilka chwil i z braku pomysłów wylądowałyśmy na dworcu, bo lubię patrzeć na pociągi.
No i tyle, nie mam już sił na pisanie. Kocham Cię, Aguu baaaardzo!
Jestem całkiem wesoła dzisiaj.
Miałam się jeszcze spotkać z Olą, ale dupa blada z tego wyszła. Brakło mi czasu, przepraszam.
Napisałam. Paweł, zadowolony w końcu?
Jej mama mówi, że jesteśmy jak dziewczyny z czasów II Wojny Światowej, które przychodziły do żołnierzy, marynarzy, żeby no, nie wiem jak to ująć. Umilić im czas? Jezus Maria, może i racja. Ale dzisiaj i tak było dość marnie. Studentów żadnych, kelnera- brak. W zamian za to siedziałyśmy w miejscu, gdzie dwa miesiące temu grało Curly Heads. Zapadłyśmy się w fotelach, wypiłyśmy dobre piciu za kosmiczną cenę (serio, konkret), było też aegyo, bo śliczny piesek przyszedł. (Pierwsze zdjęcie!) Pogadałyśmy, a później zachciało nam się iść na jakieś drobne zakupy. A jako, że wcześniej kupiłam sobie jeszcze brązową hennę, toteż portfel trochę sobie zeszczuplał. Ale i tak coś dla siebie znalazłyśmy i heja. Znalazłyśmy też pełno czapek z napisem: "smells like fish, tastes like chicken, that's the place you put your dick in" i gdyby mi ktoś wytłumaczył w jakim celu są produkowane, to bym była wdzięczna. :d
Później wylądowałyśmy na moim placu, co było baarrrrdzo dobrym pomysłem, bo spotkałyśmy mojego sąsiada azjatę i jego kolegę. Hiohiohio. Aegyo nr.2. Zanim dotarłyśmy do ławek, okrążyłyśmy bloki, coby móc jeszcze chwilę pocieszyć oczy.
Na ławkach karmiłyśmy jabłkami Forresta Gumpa, którego widzicie na zdjęciu ostatnim. Powinien w zasadzie nazywać się Porucznik Dan Taylor, bo miał tylko jedną łapkę, biedactwo. Zostałam też osobiście sterroryzowana przez osę czy pszczołę. Bez różnicy. No po prostu ręce opadają.
Posiedziałyśmy kilka chwil i z braku pomysłów wylądowałyśmy na dworcu, bo lubię patrzeć na pociągi.
No i tyle, nie mam już sił na pisanie. Kocham Cię, Aguu baaaardzo!
Jestem całkiem wesoła dzisiaj.
Miałam się jeszcze spotkać z Olą, ale dupa blada z tego wyszła. Brakło mi czasu, przepraszam.
Napisałam. Paweł, zadowolony w końcu?
środa, 11 lipca 2012
Zbiera się chyba na deszcz, wyprowadziłam więc psa. Wspaniała pogoda, mogłaby być taka przez całe życie.
Na tvp 2 lecą Królowie Magii. Rzucają piłą maszynową. Ciekawe ile osób było w zespole na początku, bo została tylko dwójka, hehe.
Aga przyjedzie jutro, nie dziś. Do tego kończy mi się mięta, nie wiem co ja będę pić. Wszystkie herbatki mi się znudziły. I nie lubię, kurczę, koleżanek mojej babci.
Marcina spotkałam. Gdybym go nie znała to wcale bym nie powiedziała, że ma żółte papiery. Nie wygląda tak na pierwszy rzut oka. W sumie bez sensu gadam, bo przecież psychopata nie ma wypisanych na twarzy swoich zaburzeń, co nie?
Na vivie od 17 będzie lecieć Futurama, no no.
W tym programie pan wbija sobie gwóźdź w nos, rzygnę. :c
Chciałabym, żeby tak wyglądało moje dziecko. Najładniejsze bejbi na całym świecie:
Na tvp 2 lecą Królowie Magii. Rzucają piłą maszynową. Ciekawe ile osób było w zespole na początku, bo została tylko dwójka, hehe.
Aga przyjedzie jutro, nie dziś. Do tego kończy mi się mięta, nie wiem co ja będę pić. Wszystkie herbatki mi się znudziły. I nie lubię, kurczę, koleżanek mojej babci.
Marcina spotkałam. Gdybym go nie znała to wcale bym nie powiedziała, że ma żółte papiery. Nie wygląda tak na pierwszy rzut oka. W sumie bez sensu gadam, bo przecież psychopata nie ma wypisanych na twarzy swoich zaburzeń, co nie?
Na vivie od 17 będzie lecieć Futurama, no no.
W tym programie pan wbija sobie gwóźdź w nos, rzygnę. :c
Chciałabym, żeby tak wyglądało moje dziecko. Najładniejsze bejbi na całym świecie:
wtorek, 10 lipca 2012
poniedziałek, 9 lipca 2012
Lista B:
Swoją drogą, w niedługim czasie pouzupełniam te puste strony pod nagłówkiem.
- Las Vegas Parano
- Cyrk Motyli
- Dwoje na drodze
- Wszystko za życie
- W stronę morza
- American Beauty
- Pianistka
- Niczego nie żałuję- Edith Piaf
- Podwójne życie Weroniki
- Samarytanka
Swoją drogą, w niedługim czasie pouzupełniam te puste strony pod nagłówkiem.
Nie wiem co jest. Słodycze zawsze były dla mnie rzeczą pewną, a teraz już nie jestem taki pewien. Nie wiem jakie wybierać smaki. Próbuję, smakuję, mdli mnie- to jakieś szaleństwo.
Zawsze robiłem takie słodycze, na jakie miałem ochotę. A teraz... O to chodzi, prawda?
Robiłem słodycze wedle humoru, a teraz humor mi nie dopisuje, więc słodycze też są do niczego.
Zawsze robiłem takie słodycze, na jakie miałem ochotę. A teraz... O to chodzi, prawda?
Robiłem słodycze wedle humoru, a teraz humor mi nie dopisuje, więc słodycze też są do niczego.
sobota, 7 lipca 2012
Dzień chyli się ku końcowi. Niebo jest już granatowe, a z dworu dochodzi zapach ziemi po deszczu. Petrichor. Światła pogaszone, a mimo to małe owady są dziś wyjątkowo żądne krwi, mają najwidoczniej ochotę na ucztę. Mówiłam, żeby kupić takie 'psszt' na komary. Mówiłam, prawda?
Poczytam sobie coś jeszcze, choć oczy same mi się zamykają.
Męskie perfumy, mydło i papierosy.
Jestem pewna, że właśnie tak pachnie.
Poczytam sobie coś jeszcze, choć oczy same mi się zamykają.
Męskie perfumy, mydło i papierosy.
Jestem pewna, że właśnie tak pachnie.
piątek, 6 lipca 2012
czwartek, 5 lipca 2012
środa, 4 lipca 2012
Wczoraj wieczorem pokłóciłam się z mamą. Trochę mi do dupy, zjaram się dzisiaj, będzie mi lepiej.
Wyprowadziłam psa, zrobiłam placuszki z czereśniami, babcia przyszła, zjadła, pogadała ze mną, zabrała Dino do siebie, pomalowałam się, słucham muzyki, idę wyprostować włosy.
10 zł. Nie wiem czy wydać na fajki, zostawić, czy dać na to.
Wyprowadziłam psa, zrobiłam placuszki z czereśniami, babcia przyszła, zjadła, pogadała ze mną, zabrała Dino do siebie, pomalowałam się, słucham muzyki, idę wyprostować włosy.
10 zł. Nie wiem czy wydać na fajki, zostawić, czy dać na to.
wtorek, 3 lipca 2012
poniedziałek, 2 lipca 2012
Jeeezu, strasznie lubię wyśmiewać plany życiowe mojego ojca stojąc obok niego, ale dzisiaj to się aż nie spodziewałam, że będzie tak zabawnie. Beeez kitu, nawet mamę ruszyło.
Boroska wysłała mi dzisiaj rano to:
http://www.alanilagan.com/wp-content/uploads/2011/07/daniel-radcliffe-2.jpg
i to:
http://bi.gazeta.pl/im/cd/98/b6/z11966669X,Gigi-Buffon--Gerard-Pique.jpg
Jakim cudem oczy mi jeszcze nie wypłynęły?
Boroska wysłała mi dzisiaj rano to:
http://www.alanilagan.com/wp-content/uploads/2011/07/daniel-radcliffe-2.jpg
i to:
http://bi.gazeta.pl/im/cd/98/b6/z11966669X,Gigi-Buffon--Gerard-Pique.jpg
Jakim cudem oczy mi jeszcze nie wypłynęły?
Subskrybuj:
Posty (Atom)