Siedzę sobie dzisiaj na krześle w sekretariacie czekając na panią dyrektor. Mijają minuty, macham sobie z nudów nogami, aż tu nagle drzwi do sekretariatu otwierają się i wchodzi mój nauczyciel polskiego. Jakiś taki nad wyraz ucieszony. Po chwili pojmuję dlaczego jest taki zadowolony- prowadzi za sobą jakąś osobę. Z ciekawości zerkam. Uśmiechnięty, bardzo grzeczny starszy pan. Nie. OMÓJBOŻE, ta osoba to JERZY ŁUKASZEWICZ.
Ależ mi się nogi trzęsły, omatkoboska.
Nie wiem o co chodzi, ale notka bardzo fajna :D
OdpowiedzUsuń@Nana Herondale: lol, ten pan to reżyser, który chodził do mojej szkoły i po prostu się ucieszyłam kiedy go zobaczyłam
OdpowiedzUsuń